image image image

zimowy Bałtyk – po raz drugi

Zima to jedyna pora roku, gdy wizyta nad polskim morzem sprawia mi przyjemność…
Zdjęcia zrobione w Sobieszewie, zimą 2013 i 2014 roku.


W czasie naszej drugiej wizyty, pewnej nocy temperatura spadła mocno poniżej zera i na drugi dzień rano czekała nas na plaży niespodzianka w postaci przepięknych lodowych tworów!! A miejscami – nieziemskich stworów!


Na granicy wody i lądu zawsze można oglądać niesamowite obrazy, zmieniające się z każdą falą


Niewątpliwie jednym z moich ulubionych zdjęć jest ten obraz, powstały z dwóch składników: piasku i śniegu

Waldemar popełnił nawet niezłe haiku do tego zdjęcia…


Kolejnym obrazem, który wciąż mam w pamięci jest scena z tamtego mroźnego poranka.. Dzień wcześniej była dosyć sztormowa pogoda, a wtedy morze często wyrzuca na plażę bursztyny. Gdy żywioły się uspokoją, na scenę wchodzą (a w tym wypadku wjeżdżają na rowerze) poszukiwacze tego ‘złota północy’.

Był to dla mnie dość surrealistyczny widok. Morze w kolorze beżowo-szarym, nad wodą unosiła się mgła, jak nad jakąś gotującą się kipielą, cała plaża, z wyjątkiem wąskiego paska, gdzie fale ją ciągle podmywały, była pokryta warstwą lodu. Wzdłuż tej ‘drogi’ jechał sobie ‘poławiacz bursztynów’ z siatką, jak na motyle…


To zdjęcie przypłaciłem kąpielą!! Chcąc zrobić fotkę z tzw. żabiej perspektywy musiałem położyć się na tym oblodzonym piasku i w chwili, gdy ustawiałem się do kolejnego kadru nadpłynęła większa fala! Perspektywa bycia oblanym wodą przy temperaturze kilkunastu stopni poniżej zera nie jest miłą perspektywą.. Aby uniknąć też wątpliwej przyjemności, zerwałem się na równe nogi z zamiarem ucieczki przed nieuniknioną kąpielą.. niestety zapomniałem, że mam pod stopami lód.. resztę łatwo sobie wyobrazić… 
Było to oczywiście ostatnie zdjęcie tego poranka. Nim dotarłem do domu, nogawki spodni były sztywne, jak sople lodu. Aparat na szczęście nie ucierpiał aż tak bardzo, jak jego właściciel.