
Opublikowano: 29 grudnia, 2011
Szadź

To był bardzo dobry pomysł, by po świątecznym obżarstwie pójść na dłuższy spacer, aby trochę kalorii spalić…
Zresztą mieliśmy z W mocne postanowienie, by w wolnym czasie między świętami Bożego Narodzenia, a Nowym Rokiem dużo chodzić.. No więc poszliśmy na Baranie!

okazało się, że w lesie zima była w całkiem zaawansowanym stadium, a im wyżej wspinaliśmy się, tym bardziej malowniczo się robiło. Mgła gęstniała….
a to mogło oznaczać tylko jedno …

… że na szczycie będzie piękna szadź!
I była!


Na Baranim ciągle stawiane były nowe wieże widokowe… które niezmiennie skutecznie i bezlitośnie były powalane przez wiatr… ta też długo nie postała… Gdy byłem tu kilka lat później. już tylko niewielkie pozostałości po tej imponującej konstrukcji leżały na ziemi.



Tak oblepionej szadzią konstrukcji nigdy w swoim życiu chyba nie widziałem. Formy, których powstanie było możliwe tylko dzięki ciągle i mocno wiejącym tam wiatrom, były zachwycające. Żaden rzeźbiarz nie stworzyłby chyba piękniejszego dzieła…


Deptanie tych misternie uformowanych tworów natury wydawało mi się profanacją…
