image image image

Żurawie

Najpierw wysoko krzyk ptaków słychać –
Uszy przenika klangor donośny –
Suną gdzieś one w podniebnych szykach
Na kształt litery niezmiennie obcej,
 
A jednak bardziej niż inne mojej.
Szukam jej wtedy wzrokiem stęsknionym
I jak co wiosnę, zawsze się boję,
Że ją przeoczę, że rok stracony.
 
Potem jesienią znowu ją czytam,
Choć się układa zgoła odwrotnie.
Jakiś niepokój za serce chwyta,
Jakby mijało coś bezpowrotnie.

Waldemar Tokarczyk

luty 2020