Opublikowano: 9 lipca, 2023
Może morze?
Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe
i niezamierzone 😉
Pewien okrutny mecenas sztuki
Będąc w złośliwym bardzo humorze,
Nie dał poecie spocząć dopóki
Nie złączy w wierszu „morze” i „może”.
Poeta myślał – jak tu rzeczownik
Wraz z partykułą zestawić może.
Zapisał prawie cały szkicownik,
Łez nad tym wylał ogromne morze
Nie może rymów sklecić literat
I wzywa muzę – ta pomóc może,
Chciałby już rzucić pisania kierat,
Lecz muza milczy – pewnie za morzem.
Biedny poeta otwiera wódkę,
Może alkohol pisać pomoże,
I wreszcie stworzy z żądanym skutkiem
Strofy i wersy z „może” i „morze”.
Jedna butelka to nic dla niego,
Czuje, że mógłby wypić dziś morze,
Bo ten mecenas zdeptał mu ego,
A to na sucho ujść mu nie może!
Zły mecenasie, lisie przewrotny!
Ja z każdą chwilą czuję się gorzej,
Staję się coraz bardziej markotny.
Czy coś mi jeszcze dopomóc może?
Tyś mi cierpienie zadał okrutne,
Jak to być może, wstrętny potworze!
Choć zbieram myśli me rezolutne,
Wciąż jednak rymu nie mam do „może”.
Jak zadowolić mam twoje gusta?
Wymagań twoich bezdenne morze.
Zaciskam zęby, wykrzywiam usta…
Lecz rym do „morze” wyjść mi nie może.
Och, okrutniku! Tyś wzniosłą sztukę,
Dla mnie zamienił w Madeja łoże,
Sprawił, że w myślach wielką mam lukę,
Gdy „morze” pragnę zrymować z „może”.
Niestety, muszę twym niewolnikiem
Zostać dni całe, lub jeszcze gorzej,
Przebrzydłą tworzyć pseudolirykę,
Rymować „może” z bezkresnym morzem.
Waldemar Tokarczyk
30 grudnia 2015