Opublikowano: 9 lipca, 2023
Jarmark w Nieznajowej
Pewnej nocy zimowej, w drodze do Nieznajowej,
Ukazuje się widok niezwykły:
Konie ciągną furmanki, na nich splatają wianki
Panny, co dawno z ziemi tej znikły.
A za nimi młodzieńcy, w dzień kosiarze i żeńcy,
Teraz strojni w koszule i kierpce.
Na kolejnych muzyka, na piszczałkach i smykach
Gra melodię, co chwyta za serce.
Dziwne światło już błyska, w dali płoną ogniska,
Cały śnieg zniknął nagle bez śladu
Łąki w kwiatach, w zieleni, a w odcieniach czerwieni
Powróciły owoce do sadów.
I zjawiają się domy, rozbrzmiewają gdzieś dzwony,
Z ziemi wstaje znów cerkiew wysoka.
Plac się przed nią zapełnia, cud kolejny się spełnia,
Sunie orszak w wesołych podskokach.
Wszystko tańczy, wiruje, przytupuje, pulsuje,
W końcu budzi dwie wierzby nadrzeczne.
Te dźwigają konary, po czym łamią prastary
Rzeczy bieg i porządek odwieczny.
Pełnią życia pijane, znowu w liście odziane,
Dołączają do ludzi tańczących.
Wyginają swe ciała, ich pnie zdają się pałać
Żarem soków we wnętrzu płynących.
Znów przyspiesza muzyka, najpierw grają walczyka,
Później polkę a potem czardasza
I wirują szalone stare drzewa zielone –
Nagle głośny huk wszystkich przestrasza.
Jedna z wierzb powalona, druga nad nią ramiona
Swoje dźwiga a potem tężeje.
Cichnie nagle muzyka, cały jarmark gdzieś znika…
Nikt nie tańczy – śnieg tylko bieleje.
Waldemar Tokarczyk
19 października 2015